Władze wprowadziły szereg zamordystycznych i niezgodnych z konstytucją restrykcji, nazywanych „narodową kwarantanną”. Faktycznie są one po prostu kolejnym lockdownem gospodarki oraz życia prywatnego obywateli Polski.
Pod koniec listopada Mateusz Morawiecki zapowiedział „100 dni solidarności w walce z COVID-19”. Zgodnie z ogłoszonym wtedy planem, w przypadku spadku ilości zakażeń na COVID-19 od 28 grudnia wcześniejsze ograniczenia miały być stopniowo luzowane, m.in. przez powrót do podziału kraju na strefę zieloną, żółtą i czerwoną. Od momentu tych deklaracji nastąpił wyraźny spadek ilości nowych zachorowań. Wtedy normą było co najmniej 15 tys. nowych zdiagnozowanych zachorowań dziennie (a bywały dni, że było ich po 20- 30 tys.). W grudniu ani razu ilość zakażeń nie przekroczyła 15 tysięcy.
Mimo tych zapowiedzi i zmniejszającej się ilości zachorowań, rząd wprowadza drakońskie ograniczenia.
Administracja działa bez jakiegokolwiek planu. Wprost łamie swoje obietnice sprzed kilkudziesięciu dni. Wniosek? Albo są głupcami albo kłamcami, którzy znają inne dane od tych oficjalnych i je przed nami ukrywają.
Bez względu na to która wersja jest prawdziwa, rząd po raz kolejny się skompromitował. Zamknięcie hoteli, stoków, galerii handlowych i godzina policyjna w sylwestra to kpina z wszystkich obywateli.
Znaczna część opozycji jak zwykle kluczy i nawet jeżeli krytykuje władzę za formę wprowadzenia ograniczeń, to zasadniczo popiera konieczność ich zastosowania. Jak słusznie zauważył Sławomir Mentzen, wśród Polaków panuje przekonanie, że Lewica czy Platforma na miejscu PiSu robiłyby to samo. Z tym, że kwarantanna nie byłaby „narodowa” tylko „europejska”. Tylko Konfederacja otwarcie i jednoznacznie krytykuje działania Mateusza Morawieckiego i podległych mu ministrów. Wolnościowcy i narodowcy zdecydowanie sprzeciwiają się zamordyzmowi władzy. Grzegorz Braun porównuje obecny lockdown do stanu wojennego, a prezesa rady ministrów wprost określa mianem „zbrodniarza” odpowiadającego za śmierć tysiąca osób. Artur Dziambor wytyka rządzącym brak kompetencji i nazywa ich „szaleńcami”.
Zalewa nas fala głopoty i idiotyzmu. A my potrzebujemy fali wolności. Tylko wolnorynkowy rząd jest w stanie postawić ten kraj na nogi. Pamiętajmy o tym, gdy następnym razem udamy się do urn.
Ta strona korzysta z plików cookies. Klikając na "Akceptuj" zgadzasz się z naszą Polityką prywatności. Akceptuj
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are as essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Twoje złotówki Łap zniżki przy zakupach!
Zarejestruj się
Zdobywaj złotówki i wykorzystuj je do uzyskania zniżek i gratisowych produktów przy następnych zakupach!
Narodowa kompromitacja rządu
Władze wprowadziły szereg zamordystycznych i niezgodnych z konstytucją restrykcji, nazywanych „narodową kwarantanną”. Faktycznie są one po prostu kolejnym lockdownem gospodarki oraz życia prywatnego obywateli Polski.
Pod koniec listopada Mateusz Morawiecki zapowiedział „100 dni solidarności w walce z COVID-19”. Zgodnie z ogłoszonym wtedy planem, w przypadku spadku ilości zakażeń na COVID-19 od 28 grudnia wcześniejsze ograniczenia miały być stopniowo luzowane, m.in. przez powrót do podziału kraju na strefę zieloną, żółtą i czerwoną. Od momentu tych deklaracji nastąpił wyraźny spadek ilości nowych zachorowań. Wtedy normą było co najmniej 15 tys. nowych zdiagnozowanych zachorowań dziennie (a bywały dni, że było ich po 20- 30 tys.). W grudniu ani razu ilość zakażeń nie przekroczyła 15 tysięcy.
Mimo tych zapowiedzi i zmniejszającej się ilości zachorowań, rząd wprowadza drakońskie ograniczenia.
Administracja działa bez jakiegokolwiek planu. Wprost łamie swoje obietnice sprzed kilkudziesięciu dni. Wniosek? Albo są głupcami albo kłamcami, którzy znają inne dane od tych oficjalnych i je przed nami ukrywają.
Bez względu na to która wersja jest prawdziwa, rząd po raz kolejny się skompromitował. Zamknięcie hoteli, stoków, galerii handlowych i godzina policyjna w sylwestra to kpina z wszystkich obywateli.
Znaczna część opozycji jak zwykle kluczy i nawet jeżeli krytykuje władzę za formę wprowadzenia ograniczeń, to zasadniczo popiera konieczność ich zastosowania. Jak słusznie zauważył Sławomir Mentzen, wśród Polaków panuje przekonanie, że Lewica czy Platforma na miejscu PiSu robiłyby to samo. Z tym, że kwarantanna nie byłaby „narodowa” tylko „europejska”. Tylko Konfederacja otwarcie i jednoznacznie krytykuje działania Mateusza Morawieckiego i podległych mu ministrów. Wolnościowcy i narodowcy zdecydowanie sprzeciwiają się zamordyzmowi władzy. Grzegorz Braun porównuje obecny lockdown do stanu wojennego, a prezesa rady ministrów wprost określa mianem „zbrodniarza” odpowiadającego za śmierć tysiąca osób. Artur Dziambor wytyka rządzącym brak kompetencji i nazywa ich „szaleńcami”.
Zalewa nas fala głopoty i idiotyzmu. A my potrzebujemy fali wolności. Tylko wolnorynkowy rząd jest w stanie postawić ten kraj na nogi. Pamiętajmy o tym, gdy następnym razem udamy się do urn.